lip 04 2004

Pierwsze dni wakacji


Komentarze: 4

I już tydzień wakacji upłynął...W czwartek pojechałam do Podłęża.Tam zebrałyśmy się i rowery i pojechałyśmy do Kini.Przemilczmy szczegół,że ostatnio siedziałam na rowerze 3 lata temu,a po drodze miałyśmy taaaaaaaakie dwie góry...Jechałyśmy coś ponad 40 minut.Mój biedny sparzony tyłek :(.Wybacz Kangurku,ale JUŻ NIGDY NIE POJADE DO CIEBIE NA ROWERZE!!!!!Jednak busy to dobra sprawa ;).A u Kingi lałyśmy wode do basenu,oglądałyśmy filmik,zdjęcia,gadałyśmy-jednym zdaniem-Po prostu się spotkałyśmy po tygodniu rozłąki!W drugą strone bardzo szybciutko jechałyśmy,bo to cały czas z górki i w ogóle nie trzeba było pedałować :).Dwa dni wcześniej byłam na badaniach w przychodni sportowej.Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile trzeba się nachodzić na podbicie karty zdrowia na pół roku trenowania.W sumie to nie załatwiłam sobie tego do końca :/.Na początku musiałam jechać busikiem odebrać moją mame z pracy,później jechać tranwajem pod tę przychodnie.Pani uzupełniała taką kartke i zadawała mi pytania typu czy byłam w przypitalu,na jakie chorowałam choroby itp.Później sprawdzała mi wyniki.Jak pani lekarka przyszła to już mi robiła ekg.Później pani doktor badała mnie,ale nie zbadała do końca,ponieważ nie miałam jeszcze wypisanej opini okulisty i laryngologa.W jeszcze w ten sam dzień pojechałam z mamuśką do vision express.Tam mnie pani okulistka przebadała,wypełnila kerteczke i kupiłam sobie soczewki (przy okazji dowiedziedziałam się jeszcze,ze mi się pogorszył wzrok :().W środe pojechałyśmy znów do tej przychodni,bo miał być laryngolog.Na miejscu okazało się,że wyjechał na urlop :/.czekałyśmy godzine na lekarke,żeby wypisała mi takie zaświadczenie,że mogę jechać na obóz.Po godzince (bardzo sennej zresztą,przynajmniej dla mnie).Przyszedł lekarz i strasznie się czepiał moich wyników ob i że nie ma opini laryngologa,ale jakimś cudem wypisał mi zaświadczenie na miesiąc :].

Tak,więc pojutrze jade na kadre (obóz koszykarski) i mam nadzieje,że jakoś wytrzymam ;)

kiszkans : :
*linka*
04 lipca 2004, 18:36
Podziwiam, że po tych 3 latach zdecydowałaś się wsiąść na rower :>. Ja nie jeździłam na nim od lat kilkunastu i teraz bym się obawiała. Co jak co, ale nie chcę ginąć w tak młodym wieku :P. Oj tak... czasami naprawdę trzeba się nabiegać, żeby załatwic to, co jest niezbędne. Ale ta biurokracja w Polsce doprowadza mnie do szału. Najważniejsze, że Ci się udało i zdążyłaś na czas :). Na obozie na pewno będzie fajnie i nie mam najmniejszych wątpliwości, że wytrzymasz :). Pozdrawiam :*.
MO
04 lipca 2004, 17:16
no pewnie wytrzymasz jak Cie znam, tz napewno
04 lipca 2004, 12:52
hmmm wiem co to znaczy wyrobić sobie tą książeczke sportową, też to przeżywałam...tylko jeszcze gorzej...ale wspominam mile co półroczne 30 przysiadów hehe żeby sprawdzić tętno i takie tam...no ale cóż satysfakcja jest wtedy kiedy pisze \"zdolny\" ;) Miłych wakacji Ci życze ;) Pozdro ;)
stysiunia.blog.pl
04 lipca 2004, 12:26
siemkaaa... no to musialas dlugo sie nachodzic z ta karta zdrowia.. ale chyba warto bylo :) teraz taki obozik :D hehehe milego obozowania :D pozdrowienia.. i zapraszam do mnie

Dodaj komentarz