Wczoraj obiecałam sobie,że dzisiejszy dzień będzie piękny...
Rano mamuśka mnie budzi:Kaśka wstawaj!Już 6.30!Posłusznie zwlekam się z łóżka.Czuję się fatalnie,brzuch mnie boli,kręci mi się w głowie,oczy mnie pieką.Myślę sobie:To pewnie przez to,że wczoraj nie mogłam spać całą noc.Idę do kuchni:Mogę nie iść na niemiecki?Dobrze znam odpowiedź na to pytanie:Chyba zwariowałaś!Masz z czegoś sprawdzian?Po krótkim namyśle,dochodzę do wniosku,że nie ma sensu prosić ich dłużej.Idę do toalety doprowadzić swoją szanowną osóbke do porządku.Cholera!Jak ten czas szybko leci!Oczywiście przed wyjściem awantura (tym razem zaczęło się od tego,że nie chciałam zjeść śniadania...).
Przyjeżdżam do szkółki,oczywiście spóźniona.
W szkole po raz pierwszy pękłam, jak tam bańka,gdy spadnie z choinki na podłogę...To wszystko się tak nawarstwiło:rodzinka,ocenki,problemy przyjaciół przyjaciół iwle innych spraw.
Kiedyś obiecałam sobie (po tym jak pewna osoba bardzo mocno mnie zraniła),że będę twarda,że już nigdy nie będę płakać,że będę mieć zdanie innych ludzi,po za tymi co szanuje i lubię,mieć w dupie. Na początku nie wychodziło mi to najlepiej(...),ale praktyka czyni mistrza.
Boję się zwierzać ludziom,nawet tym najbliższym.Nie wiem,czemu.
Dzisiaj,kiedy wreszcie poleciały łzy,ulżyło mi i to nawet bardzo.
Po zajęciach lekcyjnych pojechałam prosto na trening.Dzisiaj mi się udało...trenerka jeszcze nie podsumowała ostatniego meczu.
Niestety dowiedziałam się tam czegoś strasznego...Mój kolega nie żyje...teraz czuję taką cholerna pustke...Nic mnie nie cieszy...
A TO MIAŁ BYĆ PRZECIEŻ PIĘKNY DZIEŃ...!
Dziękuje moim przyjaciołom,że są przy mnie,kiedy tego potrzebuje.